Ta strona używa plików cookies. Polityka Prywatności    OK

Okres próbny to również czas dla ciebie

Każdy z nas chciałby mieć miliony na koncie i móc nie pracować. Jednak praca nadaje sens temu, co robimy, bo jej brak ostatecznie doprowadza do tego, że czujemy się znużeni i uświadamiamy sobie, jak ważne jest mieć jakiś cel. I nie mam tu na myśli celu dotyczącego posiadania środków do życia, chodzi mi o zajęcie i możliwości rozwoju, robienie czegoś, co nadaje sens naszemu życiu i pozwala się realizować.

Jakby patetycznie to nie brzmiało, to uważam, że tak to wygląda – praca, która sprawia nam przyjemność, daje satysfakcję, pozwala się rozwijać i przy tym gwarantuje nam regularne wpływy pieniędzy, przestaje być uciążliwą kulą u nogi, a staje się przyjemnością i celem (no dobra, jednym z wielu).

Jednak podczas poszukiwań tej wymarzonej pracy często zapominamy o pewnym szczególe, który powoduje, że zaślepieni potrzebą zatrudnienia, godzimy się na byle jakie warunki, byle jakie środowisko i byle jaką atmosferę, tylko po to, aby tę pracę mieć. Nawet jeśli nie spełnia ona naszych oczekiwań. Idealnym momentem na weryfikację czy nowa praca spełnia nasze oczekiwania jest okres próbny, podczas którego niestety często zapominamy o jednym drobnym, aczkolwiek istotnym szczególe:

Okres próbny to również czas dla Ciebie, na sprawdzenie, czy odpowiada Ci nowe miejsce pracy.

Wiele osób traktuje okres próbny w nowej pracy jako czas, w którym trzeba się za wszelką cenę wykazać swoimi umiejętnościami, tak aby pracodawca zechciał nam przedłużyć umowę. I to logiczne, bo z jednej strony o to w tym właśnie chodzi. Musimy pokazać, że warto nas zatrzymać i potrafimy wnieść jakąś wartość oraz przynieść korzyść dla firmy.

Z drugiej strony natomiast, często zapominamy o tym, że jest to również czas dla nas, na zweryfikowanie czy miejsce, do którego trafiliśmy, jest właśnie tym miejscem, w którym chcielibyśmy spędzać większość swojego czasu w tygodniu.

Z własnego doświadczenia oraz obserwacji wielu moich znajomych wiem, że zazwyczaj postrzegamy okres próbny jako narzędzie weryfikacyjne wyłącznie dla pracodawcy. Wypruwamy sobie flaki, dajemy z siebie wszystko, jesteśmy rozentuzjazmowani swoją nową pracą i nie zwracamy uwagi na otoczenie, w którym się znaleźliśmy. Pomijamy często czynniki istotne, które wpływają na jakość naszej pracy i satysfakcję, jaką możemy osiągać z tego, co robimy. Wiadomo, że na początku zawsze wszystko wydaje nam się fajne, ale często – niedługo po przedłużeniu umowy – zaczynamy dostrzegać coraz więcej wad i problemów, szara rzeczywistość wyłania się na wierzch i dostrzegamy to, czego wcześniej skutecznie nie chcieliśmy widzieć (lub sądziliśmy, że nie będzie nas dotyczyło lub nie będziemy w tym uczestniczyć). I w ten sposób, po 4-5 miesiącach pracy, zaczynamy…szukać pracy.

Problem tkwi w tym, że zamiast skupić się na tym, co istotne w momencie, w którym obydwie strony dają sobie czas na sprawdzenie siebie nawzajem, my staramy się pokazać z możliwie jak najlepszej strony, nie obserwując zupełnie tego, co robi i jak robi druga strona. Nie myślimy w kategoriach tego, że okres próbny, to również czas dla nas na poznanie i ocenę nowego pracodawcy pod kątem naszych oczekiwań. Po to są te 3 miesiące (zazwyczaj), aby po ich upływie któraś ze stron mogła powiedzieć „nie podoba mi się to, przykro mi”. To nie jest narzędzie dostępne wyłącznie dla pracodawcy, ale również dla Ciebie.

Jednak zazwyczaj wygląda to tak, że nawet jeśli coś nam się nie podoba, to po upływie tych 3 miesięcy, podpisujemy umowę i liczymy na to, że jakoś to będzie, najważniejsze, że jest praca. Zdarzyło mi się być w takiej sytuacji już dwukrotnie i szczerze mówiąc, było to dla mnie mocno problematyczne. No bo w momencie, gdy uświadamiasz sobie, że to, co robisz, nie jest jednak tym, co chcesz robić, a tak naprawdę nie wiesz nawet, co pracodawca ma Ci do zaoferowania, bo sam wciąż się jeszcze uczysz i wdrażasz (no bo umówmy się, że po kilku miesiącach pracy w nowym miejscu nadal jesteś osobą, która ciągle poznaje organizację, zwyczaje, standardy, procedury obowiązujące w firmie, więc nie możesz obiektywnie ocenić spektrum możliwości, jakie czekają na Ciebie na przestrzeni lat). To złudne przeświadczenie, jak również brak obserwacji w odpowiednim momencie, prowadzą do tego, że możemy zmieniać pracę co kilka miesięcy, bo ciągle będziemy się dopatrywali wad na każdym kroku, ubijając w sobie powoli motywację i zaangażowanie. A to z kolei daje się mocno odczuć po drugiej stronie i równie dobrze, to pracodawca może zechcieć się z nami pożegnać. Sami sobie podcinamy gałąź, na której siedzimy.

Ważne jest, aby mieć ciągle na uwadze, że okres próbny służy ocenie i weryfikacji zarówno pracownika przez pracodawcę, jak i pracodawcy przez pracownika. Przedłużenie umowy i zatrudnienie na stałe generuje dodatkowe koszty, a jeśli praca nie daje nam żadnej satysfakcji, to prędzej czy później zaczniemy szukać innej. Dlatego warto pamiętać o kilku drobnych (ale istotnych) elementach:

  1. Nie bój się pytać na rozmowie rekrutacyjnej o szczegóły stanowiska i tego, jaki będziesz mieć dokładny zakres obowiązków. Często ogłoszenia o pracę są pisane bardzo ogólnie (na podstawie szablonów z poprzednich lub innych ogłoszeń), a jeśli nie będziesz wnikać w szczegóły, to – po zatrudnieniu – może się okazać, że rzeczywistość totalnie rozminie się z Twoimi oczekiwaniami wykreowanymi na podstawie tego, co wyczytałeś i wyobraziłeś sobie na podstawie treści ogłoszenia. Miałem raz taki przypadek i byłem święcie przekonany, że będę zajmował się czymś innym, w zupełnie inny sposób niż okazało się to w rzeczywistości. Tylko dlatego, że nie dopytywałem o szczegóły, a słuchałem wyłącznie dość ogólnego opisu prezentowanego przez rekrutera.
  2. Jeśli zostałeś zatrudniony i jesteś na okresie próbnym, to obserwuj, pytaj, reaguj, badaj otoczenie swojej pracy. Nie bój się wyjść z inicjatywą lub zapytać o coś, czego nie wiesz, lub nie rozumiesz. To żaden wstyd, a dzięki temu umożliwiasz sobie rozwianie wątpliwości i zrozumienie czy styl, charakter i organizacja pracy w nowym miejscu odpowiadają Twoim oczekiwaniom i kierunkowi, w którym chciałbyś się rozwijać. Nie wszystko złoto co się świeci, ale warto wiedzieć, dlaczego się świeci i z czego to wynika. W przeciwnym razie zaprzepaszczasz sobie szansę na głębsze zrozumienie organizacji z którą – być możesz – miałbyś się związać na dłużej. Pamiętaj, że okres próbny nie jest wyłącznie dla pracodawcy, Ty również masz prawo zweryfikować czy Ci się podoba Twoje nowe miejsce pracy i – w razie wątpliwości lub zastrzeżeń – po prostu podziękować po zakończeniu tego okresu. Nie narażasz wtedy pracodawcy na potencjalne koszty związane z Twoim zatrudnieniem (wynikające z charakteru stałej umowy), a sam masz możliwość trafienia w miejsce odpowiadające Twoim oczekiwaniom i kwalifikacjom.
  3. To dość częsty błąd – pomimo zdobytej już pracy, warto podczas okresu próbnego nadal rozglądać się (profilaktycznie) za innymi ofertami – tworzysz sobie w ten sposób bufor bezpieczeństwa w sytuacji, gdy po 3 miesiącach jednak stwierdzisz, że „to nie to”. Jak masz alternatywę, to możesz sobie pozwolić na taki ruch, w przeciwnym razie może się okazać, że zgodzisz się zostać w miejscu, w którym nie chcesz być, a za kilka miesięcy i tak zaczniesz poszukiwania nowej posady. Nie lepiej zacząć zawczasu, w momencie, w którym obydwie strony mają świadomość, że wcale nie musi dojść do nawiązania długoterminowej współpracy?
  4. Last but not least. Pomimo szczerych chęci, doświadczenia i oczekiwań pamiętaj, aby myśleć racjonalnie i oceniać swoje wymagania surowo i obiektywnie. Wiadomo, że każdy chciałby od razu otrzymywać pensje prezesa, za zakres pracy i odpowiedzialności zwykłego specjalisty, ale takie historie zdarzają się tylko w filmach. Stawiaj sobie realne oczekiwania i wymagania, ale bierz również pod uwagę ograniczenia i uwarunkowania rynkowe. To, że chcesz zarabiać coraz to więcej i więcej, nie oznacza, że ktoś będzie chciał Ci tyle zapłacić. A w poszukiwaniu pracy tylko i wyłącznie dla lepszej kasy, można niestety zabrnąć w nieskończoną pętlę, która okazuje się błędnym kołem – każde kolejne miejsce będzie po chwili złe, bo gdzie indziej prawdopodobnie zarobimy więcej. Nie twierdzę, że to niemożliwe, może nawet tak będzie, ale pamiętaj o tym, że każda praca ma swoje widełki i górne limity kwotowe wynikające z uwarunkowań rynkowych i budżetu, jaki jest przewidziany na dane stanowisko. Poza tym, poza samą pensją, ważne są również wszystkie dodatki i elementy stanowiące o wartości nowego miejsca pracy takie jak, chociażby możliwości rozwoju, atmosfera pracy, zgrany zespół, merytoryczni współpracownicy, ludzkie podejście do pracowników ze strony kadry średniego i wysokiego szczebla, sprawne zarządzanie firmą itp. W tej sytuacji również kiedyś byłem, gdzie poza kasą nie było praktycznie żadnego z wymienionych czynników i moja chęć do pozostania w tym miejscu wypaliła się po kilku miesiącach. Pieniądze powinny być pochodną tego, co robisz z satysfakcją, a nie głównym celem. Wtedy możemy mówić o „pracy marzeń”.

Mam świadomość, że czasami może być trudno znaleźć swoje miejsce „idealne” i taką pracę, która będzie dawała nam masę satysfakcji, możliwości i – w efekcie – pieniędzy. Dlatego tym bardziej uważam, że warto jej szukać, zamiast marnotrawić swoje szanse i czas na robienie czegoś, czego szczerze nie lubimy.

A jak się już uda? Dzięki temu poniedziałki będą dla Ciebie tylko kolejnym dniem tygodnia, a nie końcem świata i powrotem do pięciodniowego aresztu.

o autorze

Michał

Ex-współzałożyciel w HearMe sp. z o.o. oraz Emplomind Ltd.
Przedsiębiorca, manager, mentor biznesowy, entuzjasta technologii. Interesuje się uruchamianiem, prowadzeniem i skalowaniem firm, zarządzaniem oraz technologiami IT. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec, pasjonat czytania książek, biohackingu, biegania, jazdy na gravelu, gry w golfa oraz podnoszenia ciężarów. ESTJ-A.

dodaj komentarz

przez Michał

Archiwum

Polecane wpisy