Ta strona używa plików cookies. Polityka Prywatności    OK

HearMe – psycholog online dla firm

Jest styczeń 2020, robię jeszcze jakieś drobne zlecenie dla poprzedniego pracodawcy i szukam możliwości rozwoju. Przypominam sobie o istnieniu pewnego inkubatora, który zaczął swoją działalność w Warszawie niemal rok wcześniej i postanawiam się odezwać do osoby prowadzącej rekrutację, bo mieliśmy okazję poznać się kiedyś wcześniej podczas mojej (nieudanej) próby dostania się do pewnej firmy. Spotykamy się w biurze inkubatora w Koszykach i moje życie wkracza na zupełnie inny tor…

Geneza

Ta historia jest nieco okrojona z pewnych wydarzeń, ale nie ma potrzeby się nimi dzielić z osobami postronnymi. Wybaczcie.

Jakoś w połowie stycznia mam umówionego call z gościem z inkubatora – poznaliśmy się raptem kilka miesięcy wcześniej, podczas procesu rekrutacyjnego, w którym brałem udział (wtedy jeszcze do inne firmy).

Zdzwoniliśmy się, on opowiedział o zasadach i warunkach uczestnictwa w inkubatorze, ja ochoczo (chociaż wtedy jeszcze bez całkowitego przekonania) wyraziłem swoją wstępną chęć dołączenia do ich przedsięwzięcia.

Moje opory wynikały przede wszystkim z dwóch powodów:

  1. Byłem wtedy jeszcze w trakcie walidowania pewnej koncepcji biznesowej na uruchomienie firmy z dwoma potencjalnymi wspólnikami
  2. Nie miałem środków do życia bez wykonywania żadnej pracy (tzw. poduszki finansowej), a podstawowym kryterium dołączenia do inkubatora była kwestia braku jakiegokolwiek wynagrodzenia z ich strony.

Twardy orzech do zgryzienia, ale po paru dniach rozkminiania „za i przeciw”, przystałem na tę propozycję.

I w ten sposób dołączyłem do inkubatora startupów jako przyszły, potencjalny founder.

Inkubacja

Nadrzędną ideą tego inkubatora jest to, że nie rekrutują oni gotowych zespołów czy koncepcji biznesowych, a starają się budować maksymalnie efektywne zespoły z uczestników, którzy zakwalifikowali się w procesie selekcji do programu inkubacji. Celem było zbudowanie zespołu, który będzie miał możliwie jak największe szanse na sukces oraz dobrze się ze sobą dogadywał (co jest równie istotne, ale o tym za chwilę).

Pojechałem więc na batch, który odbył się 24.01.2020 i w ten sposób udało mi się zmatchować z Kasią, która również była nowym inkjubisem (od: incubee) Wtedy rozpoczęliśmy współpracę i rozkminianie nad pomysłem na nasz startup – HearMe.

No dobra, nie wyglądało to tak idealnie od początku. Najpierw byliśmy połączeni w trzyosobowy team, wraz z gościem, który sprawiał zajebiście dobre wrażenie. Dopiero po około miesiącu wspólnej pracy okazało się, że miał on zbyt korporacyjne podejście do świata i biznesu i tego samego oczekiwał podczas budowania startupu. Nie potrafiliśmy się dogadać, każda rozmowa trwała zdecydowanie zbyt długo i powoli traciliśmy zapał do wspólnej pracy (dwa akapity temu wspomniałem o tym, że komunikacja była istotnym elementem – to właśnie było przyczyną naszych problemów na samym początku istnienia zespołu. Jeśli nie potrafisz się efektywnie dogadać już na samym początku, to potem będzie tylko gorzej).

Ja – w tak zwanym międzyczasie – zdobyłem normalną pracę, za którą firma płaciła mi pieniądze i w której mogłem robić realnie przydatne produkty IT. Jednak w ciągu pierwszego miesiąca mojej współpracy z tą firmą, coś się zmieniło – do inkubatora przyszedł ktoś, kogo momentalnie zwerbowaliśmy jako naszego CTO. Z racji na doświadczenie, umiejętności oraz – co najważniejsze – wspólny pogląd na sprawę. Po prostu mieliśmy wspólną wizję i misję. No i potrzebowaliśmy CTO z krwi i kości, z dużym doświadczeniem. W tym czasie, goście z inkubatora zauważyli, że nie potrafimy się dogadać zupełnie z „panem korpo” i podjęli decyzję, aby usunąć go z zespołu. A my zostaliśmy z wyborem: czy chcemy kontynuować w trójkę bez niego, czy się rozchodzimy i każdy robi swoje (również w ramach inkubatora, o ile mielibyśmy na to chęci).

Decyzję podjęliśmy dość szybko i to był chyba pierwszy solidny fundament pod naszą współpracę – świadomie stwierdziliśmy, że chcemy ze sobą pracować w okrojonym składzie i robić wspólnie startup.

Następnie zaczęliśmy działać. To był chyba przełom lutego i marca 2020, więc jeszcze wiele rzeczy próbowaliśmy opracować na spokojnie, ale nagle w marcu w Polsce pojawił się COVID-19, został ogłoszony lockdown i wszystko nabrało kosmicznego tempa. W ciągu niespełna 1,5 miesiąca dopracowaliśmy model biznesowy, przygotowaliśmy pricing, stworzyliśmy MVP aplikacji, zrekrutowaliśmy pierwszych psychologów oraz pozyskaliśmy pierwszego klienta. W myślach już liczyliśmy dziesiątki nowych klientów i setki tysięcy złotych przychodu (co okazało się niestety błędem).

Ja w międzyczasie straciłem pracę, o której wspomniałem 3 akapity temu. Zachowałem się nie fair, że nie porozmawiałem otwarcie o swoim projekcie z zarządem tej firmy, ale z drugiej strony nie bardzo była ku temu okazja. Życie.

Teraźniejszość

Gdy dziś o tym myślę, to wydaje mi się to aż nierealne, ale wtedy nie było czasu na rozwlekłe rozważania i przeciągające się decyzje – działaliśmy mega zwinnie, skutecznie i robiliśmy tylko to, co było w danej chwili konieczne.

Gdzie jesteśmy dziś w chwili, gdy piszę ten post? Jest początek września, mamy za sobą 7 miesięcy ciężkiej, wytrwałej i mocno kreatywnej współpracy. Zrealizowaliśmy pierwszy program pilotażowy oraz pozyskaliśmy pierwszych płacących klientów korzystających z naszych usług na stawkach komercyjnych. W najbliższych czasie startujemy z kolejnymi klientami, a na horyzoncie mamy jeszcze kilku innych, z którymi możliwe, że uda nam się sformalizować współpracę jeszcze przed końcem roku. Dodatkowo pozyskaliśmy solidnego partnera biznesowego, który rozpoczął ekspansję i sprzedaż naszych usług na rynkach zagranicznych. Wygląda na to, że jesień i czwarty kwartał 2020 przyniosą nam w końcu jakieś odczuwalne zmiany.

Czy jest łatwo? Nie jest.

Czy myśleliśmy, że będzie łatwo? Tak, złudnie wierzyliśmy w szybki sukces naszego biznesu.

Czy mimo trudności uważamy, że warto się w to angażować? Oczywiście.

Po prostu sprzedaż usług B2B w dobie pandemii koronawirusa nie należy do najłatwiejszych, nawet jeśli usługi w postaci konsultacji psychologicznych online dla pracowników wydają się czymś oczywistym i jednym z kluczowych benefitów w firmach.

Walczymy o swoje i wierzymy szczerze, że wartość, którą oferujemy, jest inwestycją dla firm, a nie jedynie kosztem. Potrafimy to udowodnić.

Czy uda nam się zbudować wartościowy, rentowny biznes, który niesie realną pomoc i wsparcie dla ludzi? To pokaże nam czas, ale na ten moment jest to najważniejsza inicjatywa, w którą się zaangażowałem, w którą wierzę i którą chciałbym rozwijać. Niezależnie od finału, jest to jedno z najbardziej wartościowych doświadczeń biznesowych w moim życiu i czerpię z niego ile się da.

Bo wiem, że warto.

https://hearme.pl/

o autorze

Michał

Ex-współzałożyciel w HearMe sp. z o.o. oraz Emplomind Ltd.
Przedsiębiorca, manager, mentor biznesowy, entuzjasta technologii. Interesuje się uruchamianiem, prowadzeniem i skalowaniem firm, zarządzaniem oraz technologiami IT. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec, pasjonat czytania książek, biohackingu, biegania, jazdy na gravelu, gry w golfa oraz podnoszenia ciężarów. ESTJ-A.

dodaj komentarz

przez Michał

Archiwum

Polecane wpisy